Kasia i Marcin podczas sesji ślubnej nad morzem
Po pokonaniu 300km w deszczu, chury zniknęły i zastała nas klasyczna złota godzina, światło bardzo niskie, skóra miękko rozświetlona od tyłu, subtelna aureola na krawędziach sylwetek a do tego ten lekki wiatr; warunki wręcz idealne! W niespełna 90 minut, w świetnej atmosferze udało się stworzyć całą masę ciekawych kadrów, światło zmieniało się z minuty na minutę, każdy z tych etapów dawał inną estetykę zdjęć.
Ujęcia szerokie, dużo oddechu w kadrze plus trochę bardziej intymnego portretu. Zero wymuszonego pozowania: obserwacja zamiast aranżacji.
Ta sesja nie miała by takiego klimatu gdyby nie wyjątkowe osobowości Kasi i Marcina; pozytywne, pełne energii i optymizmu.
Zapraszam do galerii poniżej.